Kiedy człowiek wygramoli się w końcu z łóżka, bo przecież słonko tak pięknie świeci...
Kiedy już w końcu po półgodzinnym obmyślaniu w co się ubrać - się ubierze (a to problem, w styczniu, gdy na termometrze 11 stopni, bo nie wiadomo, czy to tak jak w kwietniu, czy jednak styczniowe "11 stopni")
to wyjdzie z tego domu, przejedzie się na Rynek, pospaceruje Plantami. Bo tak przyjemnie dziś w Krakowie, że aż żal, że dzień jednak taki krótki.
Kiedy już z zamarzniętym uszami i nosami wrócimy do domu (bo to jednak styczeń, i styczniowe "11 stopni")
to jak najszybciej weźmie się za pieczenie, z tego co ma w domu. I tak oto wspólnymi siłami upiekłyśmy biszkopt z jabłkami.
Niny bluzka, legginsy,bluza, sweterek,rajstopki Zara
spódniczka, beret, rękawiczki, sweterek w grochy H&M
kaloszki (ukochane obuwie tej zimy mojej Córki) fisher price
szaliczek z szafy mamy (fajnie jest mieć córcie ;))
Książeczka zakupiona w Lidlu (jestem lidlowym maniakiem, każdy nasz spacer się tam kończy). Nina dopiero od kilku tygodni potrafi usiąść i wysłuchać cierpliwie, co ma się Jej do przeczytania. Uwielbia Brzechwę (jest bardzo "szeleszczący"), a teraz detektyw Amelkę.
zestaw do karmienia lalek djeco
talerzyk ebulobo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
będę wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz :)