dużo ubrań zamawiam w sklepach internetowych. Dużo też zwracam, bo nie zawsze spełniają moje oczekiwania, czasem uważam, że nie warte swojej ceny. Jakość cenię sobie bardzo, dlatego na każde zamówienie patrzę często krytycznym okiem. W Niny szafie jest kilka ubrań, które po kilku praniach przerodziły się (krótko mówiąc) w szmaty.. zrażona zarzekam się wtedy, że to był pierwszy i ostatni zakup danej marki.
Koło sukienki widocznej na zdjęciach chodziłam jakieś pół roku. Co chwilę coś wypadało: a to jesienne kolekcje, następnie zimowe, kilka innych domowych wydatków po drodze i tak zleciało kilka miesięcy. Kiedy wreszcie zamówiłam, wpadłam po uszy. Bawełna, z której jest wykonana, jest miękka i delikatna. Sukienka urzeka swoją prostotą, uniwersalnością, a dodatkowym jej atutem jest to, że rośnie razem z dzieckiem (ma długie wiązania i jest dość szeroka, oczami wyobraźni widzę więc jak Nina biega w niej jeszcze jako uczennica :) przewiewna, z powodzeniem posłuży w upalne dni.
sweter Tocoto Vintage
tutaj celowo wzięłam większy, początkowo z podwiniętymi rękawkami w fasonie oversize. Przetestowany na skórze dziecka, które każdy sweter gryzie, uwiera i boli. Potwierdzone - baaardzo przyjemny dla największego wrażliwca :)