Nosweet to marka jak dla mnie wręcz idealna - podwójnie organiczna, bo i ekobawełna, i ekofarba wykorzystana do nadruków. I co najważniejsze - marka, która uważa, że to dziecko jest do tego by być słodkie, i że wcale nie trzeba mu tej słodkości podkręcać ubraniem. Ich indeks zakazanych wzorów jest wprost z mojej głowy wyjęty, nie znajdziemy w kolekcji serduszek, motylków, misiaczków.
Najnowsza kolekcja Dragonfly (tak, tak, ważka..) jest bardzo, bardzo energetyczna, przepełniona mocnymi i wyrazistymi kolorami, połączonym z przygaszoną szarością i czernią. Wszystko to razem daje gigatycznego rockowego kopa, a w te klimaty moja dusza uwielbia grać.
Cała kolekcja do podejrzenia i kupienia m.in. tutaj.
Sukienka Nosweet
Buty Emel (wiecie, że wszystkie ich buty są robione ręcznie?)
Rajstopki Calzedonia (to kolejny post z rajtkami C., ale ja je wręcz uwielbiam! firma ta jest z nami od czasów Niny raczkowania, wtedy właśnie przeszła wszelkie możliwe testy, i tak została)
Czapka i kamizelka Zara
Chusta z mamy szafy
Super ... Też kochamy tą sukienkę :)
OdpowiedzUsuń