środa, 16 sierpnia 2017

Chałupy'17


Byli tacy, którzy w głowę się pukali, że na urlop jedziemy nad polskie morze. A my lubimy, niezależnie od pogody (no dobra, jak leje to jest kiepsko), ale też nie jesteśmy typami lubiącymi smażyć się plackiem na plaży. Z resztą dwójka dzieci to o 2 za dużo żeby tym plackiem się smażyć :P

Czemu Chałupy? Bo 3 lata temu byliśmy we Władysławowie. Całe szczęście Nina miała wtedy 2 lata więc cała otoczka straganowa nas ominęła. I było głośno. I tłoczno. A my chcieliśmy tak pół na pół: ludzi ale w umiarkowanej ilości. I mało straganów z grającymi i tańczącymi rybkami. I tu nam się to udało. A ludzie jacy fajni, nikt się na nikogo nie denerwuje, nie zrzędzi, nie niecierpliwi. to miasto samoistnie włącza Ci tryb urlopowy :)

A jakie plaże są piękne! Szerokie, wyjątkowe, z pięknym białym piaseczkiem. Bez peta czy kapsla, nie było więc ryzyka, że Olaf podje trochę nikotyny ;) plaże też nieprzeludnione.

Lubiliśmy też podskoczyć na kempingi, gdzie prawie każdy ma swoją plażę od strony zatoki. A każdy kemping to już prawie małe miasteczko, z warzywniakiem, spożywczakiem, restauracją, placem zabaw.. Gwarno, ludzie się śmieją, dzieci szaleją wokół na hulajnogach :)

Jeśli o czymś nie napisałam, napisałam za mało to śmiało pytajcie w komentarzach :))


























Oooops!




kim była ta kobieta?!













































coś dla prawdziwego pirata
... i dla syreny 



stragany, stragany,,
więcej straganów..


i straganowe rybki 
James zacumował ;)

Niny jasna czapka i czarny sweter  tutaj
Hulajnogi micro kupujemy tutaj
Zielone ogrodniczki Olafa to gray label dostępne Tutaj

a więcej zdjęć na naszym instagramie




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

będę wdzięczna za każdy pozostawiony komentarz :)

Bajka Pana Kleksa